Trzeba w koncu sie ruszyc i zobaczyc cos w Pekinie a nie latac za biletami na stadion. Na pierwszy ogien Zakazane miasto, bo jest blisko - dokladnie za placem Tiannmen jest niedrogie z tego co pamietam, w miare obowiazkowe i urzekajaco piekne... jedyny minus, oprocz nas na ten sam pomysl wpadlo dwa miliony obywateloi chinskiej republiki ludowej... w miescie jest ciasno ;)
W 1406 roku zaczeto budowac miasta w miescie dla dynastii rzadzacych w kraju po 14 zdjaje sie latach ukonczono i tak oto cesarze zyli sobie na ponad 700 tys metyrach kwadratowych z 900 budynkami i wielkimi murami, jak sama nazwa wskazuje miasto w miescie dla plebsu bylo zakazane... otwaro je dlugo dlugo pozniej.
Wielu cesarzy nigdy nie opuscilo murow miasta.
Zdjecia nie pokazuja piekna tego miejsca, te budynki maja w sobie cos. Pogoda tez nam dopisuje niebo jest przejrzyste jest ciewplutko i nie zapowiada sie na zaden deszcz.
Przejscie na druga strone zakazanego miasta zajelo nam troche i nie dosc to - musielismy jeszcze wrocic. W miedzyczasie postanowilismy wspiac sie na niewielka gorke nieopodal, zeby rzucic okiem na miasto od gory.
Wieczorem walimy na stadion, do tego trzeba sie przygotowac, przyjechac obowiazkowo wczesniej no i zakupic jakis prowiant na igrzyska.
Wszystko przebieglo bez problemow i jestesmy gotowi w droge. Tym razem z biletami wiec nie maja prawa nas zawrocic przed sama stacja metra.
Takich tlumow sie nie spodziewalismy. Oczywiscie 90 000 ludzi tez walilo na stadion w tym samym momencie i wszyscy sie pchali, Niby kupowalo sie bilet na jakis tam sektor i jakies tam pietro a oi tak kazdy siadal tam, gdzie chcial. Dodam jeszcze ze wszystko nie zaczelo sie najlepiej, Prowiant ktory zakupilem musialem wrzucic do wielkiego smietnika bo nie mozna wnosic herbatnikow i czekolady wody i niczego wlasciewie, po drugie w plecaku super tajne urzadzenie chinskie wykrylo statyw, ktory... tez jest niebezpieczny a nawet bardziej niebezpieczny niz herbatniki... klutnia nic nie dala poszedl do kosza, juz chcialem po prostu usiesc i pokibicowac komus. Nie dosc tego w sklepie gdzie kupilem herbatniki wydano mi 5 juanow z nie wiem dwudziestu za wszystko plus jakies drobne... zabrano nam wode wiec chcialismy jakas kupic podchodze do malego stoiska z woda i okazalo sie ze jest w miare tania dwa juany jak dobrze pamietam daje mu tego piatala co mnie wydali a on sie smieje i ze nie nie nie nie .... ja glupi i co nie nie, co mowie jakis stary piatal co juz nie jest w obiegu czy co.... on ze nie ze dwa juany, to ja mowie ze masz piatala daj mi dwie wodu i sie odwal... nie nie nie...
summa summarum co sie okazalo nie bylo to 5 juanow ale 5 innego cholerstwa co stanowilo 0.5 juana, czyli pol... on mi tego tez nie wytlumaczyl tylko myslal ze ja chce sie targowac i jak on chcial 2 za wode ja mu chcialem proponowac jedna czwarta ceny. Paranoja jak nic
Stadion robi wrazenie jest potezny i jest tam prawie 100 tys ludzi to jak jedna trzecia torunia... cos kolo tego.
Emocje nam sie udzielaly, bo i angole i polacy cos powygrywali i bylismy pod wraceniem ich umiejetnosci... australijczyk z dwoma protezami zamiast nog na 100 m biegnie w niewiele ponad 11 sek... robi wrazenie.
Zanim sie obejrzelismy zrobiolo sie cimno i pora byla wracac. Jutro walimy na chinski mur. PO drodze jeszcze ustrzelilem Water Qube i stadion w pelnym podswietleniu, alez by mi sie teraz przydal moj statyw.